Wiadomo...jak dziecko jest cicho, to dobrze to nie wróży. Myśmy z Kamilem bardziej cieszyli się z chwili ciszy w domu, niż przewidywali, że Ewa broi.
Szkody są następujące:
- cały pojemniczek z patyczkami do uszu stał w wodzie (każdy patyczek mokrusieńki),
- Ewa "budowała" - swoim malutkim dziecięcym młoteczkiem wytłukła sobie dziurki w ścianie, a jak...tak gdzieś z pół metra kwadratowego dziury na dziurze.....Kamilek mówi, że spoko, zagipsuje się.
- Kamilka maszynka do golenia znaleziona została w częściach. Nie mamy pojęcia, jak udało jej się do niej dostać (na co dzień leży przecież na wysokiej półce, pod którą nie idzie podtstawić stołka), i w jaki sposób ją rozebrała...
Ale nic to. Dzień był piękny, więc poszliśmy na dwór, brojenie zakończone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz